Obserwatorzy

poniedziałek, 28 lipca 2014

Wakacyjnie :)

Uff jak gorąco...
Nawet pisać jest ciężko. Ale postanowiłam, że przynajmniej raz w tygodniu coś napiszę, więc...

Połowa wakacji praktycznie za nami. Byłam na krótkim wypadzie w Lublinie, potem gościła u mnie rodzinka. Pełna chata - pusta chata. Stan zwierzyńca nie zmienił się, we wtorek z Franusiem idziemy do weterynarza. Będzie jeszcze raz prześwietlany i przy okazji może kolejny zastrzyk dostanie. Może też umówimy się na operację. Zobaczymy. Biedny kotek. W dodatku cały dzień nic jeść nie dostanie. Umówieni jesteśmy na 16:00.


A tak przy okazji. Oto mój aktualny pulpit.

Zdjęcie zrobione przeze mnie. Mamie się ono podoba. Cóż, brzydki nie jest. Ja wolę jednak inne widoki, które niekoniecznie podobają się mojej rodzinie.








Większość z tych obrazków gościła kiedyś jako zdjęcia tygodnia na Onecie. Są one piękne i straszne zarazem.
Ta chmura wygląda, jakby chciała pochłonąć te bloki. W Polsce tornada są rzeczywistością rzadko spotykaną, choć - niestety już się pojawiają.
Są straszne, ale zarazem fascynujące. Pamiętam Dorotkę z Kansas, którą tornado porwało do magicznej Krainy Oz.  Bardzo lubię film Twister - film o tornadach.
Marzy mi się zrobienie zdjęcia pioruna. Bo sieć pajęczą udało mi się sfotografować.
Siedzę i piszę ten post, a mój kiciuś leży na drukarce. Inne rozciągnięte na łóżku.

A w międzyczasie zmieniłam pulpit :)


Zakładam, że ten kot lubi wodę. Jeden z moich kotów też lubi wodę.  A właściwie dwa nieustannie przesiadują w łazience.

Nie przerzuciłam zdjęć, nie mogę więc pokazać, jak Frodo wkłada głowę pod odkręcony kran.

A na balkon przyleciały dwie sierpówki. Wystawiłam rondelek z wodą. Ptakom w taki upał też chce się pić.

poniedziałek, 21 lipca 2014

Dwa króliki

Jeden nazywa się Pasztet, drugi Gwiazdeczka.Właścicielem Paszteta jest Daniel, właścicielką Gwiazdeczki jest Tosia.
W towarzystwie Paszteta i Gwiazdeczki i opiekującej się nimi miłej rodzinki spędziłam pięć dni.
Pasztet jest ciemnoszary, a Gwiazdeczka jasnobrązowa.
Razem z Izą próbowałyśmy określić płeć Paszteta i Gwiazdeczki. Moim zdaniem Pasztet jest Pasztetową (dziewczynką), a Gwiazdeczka chłopczykiem. Gwiazdorkiem? Ale nie jestem biegła w określaniu płci królików. Z psami i kotami wychodzi mi lepiej.











Są to króliki - miniaturki. Pasztet je truskawki, Gwiazdeczka jest bardziej wybredna.

Nie umiem obchodzić się z królikami. Bałam się, że królik ucieknie, czmychnie z moich rąk. Nawet trochę, że mnie podrapie ;)
Kiedyś miałam myszkę i chomiki. Dziś nie wiem, czy wzięłabym do ręki gryzonia.

poniedziałek, 14 lipca 2014

Na dwoje babka wróżyła

Właśnie skończył się Mundial. Śledziłam jego bieg. Na rekolekcjach oazowych w 1998 roku nauczyłam się Mundiale oglądać. Był to pierwszy dzień rekolekcji (właściwie dzień przyjazdu) i ksiądz się spytał, kto jest zainteresowany finałem. Zgłosiło się parę osób i ksiądz dał nam (obcym osobom) klucze od plebanii...
I oglądaliśmy finał. Brazylia - Francja. Wtedy kibicowałam Francji. Dlaczego piszę o Mundialu? Otóż mistrzostwom towarzyszą zwierzęta. Ośmiornica Paul, słoń Nelly.
"A nad stadionami będzie unosił się duch ośmiornicy..." - przeczytałam.

Źródło
Paul miał rację, prawda? Ponoć pomylił się tylko dwukrotnie. Paul ma swoją wzmiankę w Wilipedii i w czasie mundialu Google go uczciło.



A żółw morski wytypował zwycięstwo Brazylii w meczu otwarcia.
źródło
Żółw też się nie mylił.

I papuga miała rację...
Holandia : Hiszpania. 5 : 1. Kto by się spodziewał aż tak wielkiej porażki Hiszpanii? Owa papuga trafnie wytypowała wynik meczu otwarcia Brazylia - Chorwacja.

źródło


Niestety, nie zawsze tak jest.
tu jest filmik

W piłkę grają wszyscy, a wygrywają Niemcy. Niestety, słoń się pomylił i Francja odpadła...

A następny Mundial za cztery lata w Rosji. Ciekawe, kto wtedy będzie typował?

poniedziałek, 7 lipca 2014

Kłujące spotkanie

Niedawno wróciłam z wyprawy z pod Lublina. Spędziłam czas w miłym towarzystwie - Iza, Grześ i gromadka dzieci. Zwierzęta też są - kot,  dwa króliki...
Jaka szkoda, że nie ma Gapy. Wybrałam się z Izą i Ignasiem do gminy sprawy urzędowe załatwić. Mamusia poszła do urzędu, a ja spaceruję z Ignasiem. I oto, co zauważyłam...




 Jeżyki szły sobie polną dróżką. Zaczęliśmy je podziwiać z Ignasiem. Jakiś pan pomógł za pomocą teczki z dokumentami zsunąć te jeże na trawkę. Droga ta jest niezbyt uczęszczana, ale mimo wszystko otoczenie niezbyt przyjazne dla jeży. Udało mi się zrobić kilka zdjęć. Jeże chyba niezbyt lubią obiektyw, bo natychmiast zwinęły się w kulkę.






Często, gdy spaceruję z psem widuję drepczącego  jeża.
Tyle zwierząt żyje wokół nas, nawet na osiedlach. Trzeba tylko umieć patrzeć. I czasem mieć szczęście w postaci aparatu w rękach. Tego szczęścia nie miałam, gdy na nasze osiedle zawitała mewa - śmieszka. Ale widuję kawki, sierpówki, gołębie  i wróble (najczęściej). Spotykam czasem bociany, drozdy, sikorki. Raz mignęła mi wiewiórka. I wcale nie mieszkam na wsi, tylko w mieście.