Obserwatorzy

niedziela, 10 lutego 2013

Melania

Dziecko piwnicznej koteczki. Po śmierci Franusi wzięłam ją do domu. Był  to mały zakapiorek. Do tej kotki pasuje przysłowie "Nie dać sobie w kasze napluć". Ona nie dawała. Mimo swoich niewielkich gabarytów wiodła prym w domu.
Matkowała także kociakom pojawiającym się w domu - Franciszkowi (który potem przerósł ją trzykrotnie ;) ) i Frodo.
W naszym domu spędziła pięć szczęśliwych lat. Odeszła nagle 3 listopada 2011 roku. Nagle zaczęła się dusić. Natychmiast zabrałam ją do weterynarza. Niestety, nie zdołałam jej dowieźć żywej, odeszła w drodze. Podejrzewam zawał/zator.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz