Obserwatorzy

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Kotek pełen niespodzianek


W nowym domu Feluś jest około trzech miesięcy. I ujawniają 
się cechy jego charakteru. Mimo, że wyglądem przypomina
diabełka, albo przynajmniej Nocną Furię, to wcale takiego 
strasznego charakteru nie ma. Owszem, nie da sobie w kaszę 
pluć. Nie lubi dotykania łapek. Brać na ręce - krótko. 




Ale:
- Najprawdopodobniej lubi dzieci. Nie uciekał przed moim siostrzeńcem. Dawałam się mu pogłaskać. Nawet chodziłem spać do niego na noc. Wyrzucony z pokoju, w którym spał ośmiolatek po chwili tam wrócił.


- Jest wdzięcznym pacjentem. Wszyscy obawiali się zabrania go do weterynarza i podawania leków. Tymczasem po lekkich  oporach daje się załadować do kontenerka. Leki (po uprzednim zawinięciu w ręcznik) też grzecznie łyka. Wystarczy położyć mu tabletkę na środku języka. Połknął nawet taki niedobry, żółty proszek.A Rysia połowę go wyśliniła.




 Felusiowi już sierść odrosła :)

Są problemy z tą naszą Rysią. Cierpi na niewydolność nerek.

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Trzy lata

Dziś mija trzy lata od ukazania się pierwszego wpisu.

Zdjęcie ciasteczka znalezione gdzieś w sieci.


I wizyta duszpasterska. Jeden z moich kotków - Frodo - ma na sumieniu wypicie wody święconej. Dobrze, że już po skończonej wizycie ;)
Zobaczymy, jak będzie dziś.



A pogoda szaleje. Dwa dni śniegu, potem tydzień odwilży i znowu przymrozki. A nikomu to nie służy. Na naszej szerokości zima jest zjawiskiem naturalnym. Może ciężko ją znieść, ale jestem za tym, żeby od (no) 24 grudnia do połowy (najdalej do końca) lutego była zima. Najlepiej taka delikatna, do -10 stopni. Ze słońcem. Śnieg ma swoje uroki. Sanki, łyżwy, narty...
Najgorszy jest deszcz w grudniu. Bardzo nieprzyjemny.

A potem wiosna :D 

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Kot w kuchni

Kuchnia to bardzo ciekawe miejsce. Zarówno dla dziecka, jak i kota. A w szczególności, gdy coś się w kuchni robi. Albo się wróci z zakupów. Wtedy zlatują się psy i koty.
Psy kiedyś się zlatywały, teraz został tylko Kajtek, który jest już trochę głuchy i w sobotę wybudzony ze snu zdziwił się, że na wieczorny spacer iść trzeba. A wychodzi teraz dwa razy dziennie.

Niedawno Ela na swoim blogu mechatki.blogspot.com chwaliła się osiągnięciami swojej kici, która to zrobiła sobie zdjęcie. Odpisałam, że też mam wyjątkowe koty, a co!
Franuś pomagał robić ciasto, a Rysia kluski leniwe.





Oto makaron domowej roboty. O ile się nie mylę, pomagała robić go Maja. Niestety, nie mogę sprawdzić, bo galeria Tęczaków na UC szwankuje.




Ciasto zrobione przez Franusia. Niestety, po upieczeniu tych ślicznych łapek prawie nie było znać.




I kluski leniwe robione przez Rysię przy niewielkim wsparciu Franusia. 
Kuchenne rozboje i kradzieże to już inna sprawa. Tak samo, jak to, że czasem kot jest bardzo zainteresowany tym, co człowiek ma na talerzu.

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rysia chora

Nadal. Zmaga się z potężną infekcją górnych dróg oddechowych. Święta, Nowy Rok...
Weterynarz wziął urlop i Rysia była leczona u dwóch lekarzy. A nie sprzyja to zdrowieniu.


Na szczęście najgorsze zostało wykluczone. Nie ma białaczki ani FIV.
Wiem, to źle, że nigdy nie robiłam zwierzętom tych badań. Ale dopiero od niedawna mamy w mieście dobrze wyposażony gabinet weterynaryjny. Z laboratorium, możliwością zbadania krwi i rentgenem...
Z różnych względów testów nie robiłam.
Jak wzięłam Zosię to chyba jeszcze go nie było. Albo dopiero zaczynał.
Zresztą Zosia była malusia i raczej białaczką nie mogła się zarazić. Tym bardziej, że z mamusią miała kontakt ograniczony.
Jutro będzie ten weterynarz, do którego zwykle chodzimy. I zobaczymy, co dalej.

No i Kajtuś staruszek niedomaga, Ma narośl na łapce. Łapka była prześwietlana, okazało się, że jest to obrzęk tkanek miękkich i żadnych zmian w kościach nie ma. Ma problemy okołoodbytnicze.


Po ostatniej zapaści na operację ani my, ani wet się nie zdecydujemy. Operacji Kajtuś raczej nie przeżyje, Póki co - nie ma wskazań do eutanazji Kajtusia. I mam nadzieję, że tego czynić nie trzeba będzie.
Aha, Kajtuś dostał nowe wdzianko. Znowu czerwone. Cóż, Kajtus jest skazany na kolor czerwony. Na większe pieski wybór ubranek jest ograniczony.
Gdyby był mniejszy...
Mogłabym mu kupić super-hiper-wypasiony kubraczek. A tak piesek musi się wstydzić ;)
Kopmpuer działa, ale tym razem aparat odmówił współpracy z kabelkiem USB :(