Obserwatorzy

poniedziałek, 6 października 2014

Straciłam Pirata

Pirat trafił do nas około 3 sierpnia 2007 roku. Nie wiem, ile lat miał Pirat. Nie wiem, co z nim się działo, gdy był wolnym kotem. Trafił do nas jako młody kot, ale jako kot dorosły. Do mieszkania w bloku przywykł bardzo szybko. Przeżył z nami siedem szczęśliwych lat. Na początku był trochę agresywny, ale tracił oko i pewnie jeszcze męskie hormony buzowały. Potem okazał się kotem do rany przyłóż. Mruczał. Nie bał się odkurzacza. Dopominał się o głaskanie - w tym celu lekko podgryzał rękę. Miział się z Całką i Rysią. Fajnie jadł łapką i cierpliwie czekał na swoją kolej. Cierpliwie znosił pielęgnację oczka - nie zdecydowaliśmy się na usuniecie gałki ocznej. Właściwie mogła to robić jedna osoba. Wczoraj jego stan się szybko pogorszył. Postanowiliśmy dać mu szansę. Dzisiaj miał iść ponownie na kontrolę i decyzję co dalej. Dostał zastrzyk. Niestety, noc okazała się koszmarem. Nie chcę jej opisywać. Nie dotrwał do rana i przed piątą odszedł za TM.Pirat był jedyny taki, nie będzie drugiego takiego kota. Miło było popatrzeć na trzy bure futerka leżące w zgodzie obok siebie.
Odszedł za Tęczowy Mostek 3 października 2014 roku około 04:26.
Najbardziej szkoda mi Całki...




Brak nam Pirata...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz