Obserwatorzy

niedziela, 16 czerwca 2013

Żółtodziób


Wczoraj jak zwykle wybrałam się na spacer z psem. Tradycyjne kółeczko obejmujące 1/4 osiedla. Nie byłam przygotowana na żadną niespodziankę, na to, że coś ciekawego zobaczę. A jednak...
Normalne jest to, że słyszę i widzę ptaki. Wróble, kawki, sierpówki, gawrony. Czasem jakiś drozd czy sikorka się napatoczy. Na ogół ptaki zachowują się normalnie. Czasem sypnę im trochę ziarenek.
Tymczasem usłyszałam kawkę, której zachowanie odbiegało od normy. Strasznie krzyczała. W pewnym momencie pacnęła Kajtka dziobem w okolice grzbietu. Ja też dostałam lekko po głowie.
Wściekła? Rozejrzałam się w okolicy, spojrzałam na trawnik i zobaczyłam, co było powodem takiego, a nie innego zachowania kawki.




 Nie wiem, czy kawka potrafiła latać. Podskakiwała, machała skrzydłami.

Udało mi się uchwycić moment, jak kawka karmiła swoje młode.




Zastanawiałam się, co zrobić. W domu ratowaliśmy już ptaki. Mieliśmy sierpówkę, ze dwie kawki - jedną chciały zadziobać inne ptaki. Ptaki, gdy podrosły zostały wypuszczone. Były też niepowodzenia. Przyniesione do domu nowo wyklute pisklę - wypadło na beton - nie przeżyło. Było u nas dwa - trzy dni.
Sierpówka z odłamanym kawałkiem skrzydła została uśpiona. I tak została wyrwana z pazurów Putina. Latać już nie mogłaby.
Nie byłam pewna, co z tym maleństwem zrobić. Zadzwoniłam do mamy. Mama odradziła mi branie ptaszka do domu, zwłaszcza, że nad nią latały kawki. Zostawiłam pisklę.
Wieczorem już go nie było na trawniku.
Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończyło. Dziś nie znalazłam na trawniku śladów piórek. Nie znalazłam też na uliczce martwego ptaszka (bywają czasem).
Mam nadzieję, że jest z ptasimi rodzicami.

3 komentarze:

  1. Nie dość, że jesteś super ratownikiem medycznym dla zwierzaków, to i doskonałym obserwatorem przyrody, o fotografowaniu nie wspomnę. mam nadzieję, że kawce nic si nie stało i cała historia skończyła się dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mama bardzo dobrze Ci poradziła :) Spotkałaś podlota - ptaka, który niedawno wyleciał z gniazda, słabo jeszcze lata, ale jest dokarmiany i chroniony przez rodziców. W przypadku kawek - gatunków, w którym więzy w stadzie są bardzo silne - łatwo zauważyć, że pisklę nie jest "niczyje". Dorosłe ptaki skrzeczą, próbują atakować, jeśli ktoś zbliży się do malucha. Ale u wielu innych gatunków również występuje stadium podlota - m.in. u drozdów, zięb, kopciuszków, itd. I u tych różnych gatunków nie zawsze widać, że podlot ma opiekę - czasem skacze po trawniku sam, i wygląda na opuszczonego, a w rzeczywistości rodzice są w pobliżu, np. szukając jedzenia dla małego.
    Dlatego ważna zasada jest taka, żeby nie zabierać do domu młodych ptaków, nawet jeśli nie potrafią jeszcze latać, o ile tylko nie są wyraźnie chore albo ranne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wypowiedź. Gościło u mnie kilka ptaszków. Kawka, która chciały zadziobać inne kawki, gołąbek z dziurą w klatce piersiowej - o dziwo, udało się go uratować. Gołąbek, co nie pamiętam, w jakich okolicznościach do nas trafił, ale też miał jakieś problemy. Nie udało się uratować gołąbka z odłamanym kawałkiem skrzydła. Zdecydowaliśmy się uśpić, w mieście nie ma możliwości trzymania ptaka, co nigdy nie będzie latał. Nie udało się uratować świeżo wyklutego pisklaka, co wypadł (został wyrzucony?) przy dość ruchliwej ulicy.
      A o kawiszona - żółtodzioba wolałam zapytać osobę, co się na tym bardziej zna.

      Usuń