Obserwatorzy

poniedziałek, 18 marca 2013

Tomi, mój pierwszy pies




Urodził się  w sierpniu 1991 roku. We wrześniu tego roku trafił do nas. Jakże miło było powiedzieć koleżankom z klasy "Mam małego pieska". Byłam wtedy w szkole podstawowej.
Tomi był miłym i przekochanym pieskiem. Trochę szalonym. Ma na swoim koncie zniszczenie dwóch drzwi, a właściwie obić do drzwi. Został sam w domu, a bał się samotności. Bał się być przywiązanym przed sklepem. Nie był mały - ważył 25 kilo. Jednak w momencie, gdy go przywiązywałam przed sklepem rozpoczynał szczekanie.
Zaakceptował pojawienie się Urbana a potem Pysia i Zosi. W pewnym momencie miałam w domu trzy psy. Dziś niestety obowiązki i sytuacja rodzinna nie pozwalają mi na posiadanie trzech psów. Jest jeden - Kajtek.
Wróćmy do Toma.
Uwielbiał się kąpać, nie omijał żadnej kałuży. Chodziłam z nim na łąki. Parę razy wytarzał się w czymś o nieprzyjemnym zapachu. Na łąkach złapał mysz. Dużo kosztowało mnie namówienie go, by wypuścił to biedne stworzonko.
Bardzo intensywnie witał wracających domowników. Te 25 kilo rzucające się na piersi ;)
Lubił chipsy, czekoladę i piwo. Był rozpuszczony. Miał ładne i zdrowe zęby. Podczas wizyty u weterynarza (Tomi miał 10 lat) lekarz stwierdził, że ma zęby czteroletniego psa.
Odszedł od nas, gdy miał 15 lat i trzy miesiące.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz