Obserwatorzy

poniedziałek, 15 września 2014

To już jest koniec...

Wczoraj, o godzinie 12:00 Putin wyruszył w swoją Ostatnią Podróż.
Miał już problemy z przełykaniem wody.
Przez 1,5 tygodnia próbowałyśmy go ratować.
W sobotę na jego usilną prośbę wypuściłam go na dwór. Był wolnym duchem. Mieszkanie w bloku to dla niego więzieniem.
Liczyłam się z tym, że nie wróci. Ale wrócił.
Gdy zobaczyłam, że już nie daje rady pić wody postanowiłam przecierpieć jeszcze jedną noc i go nie wypuszczać. Nie mogłam dopuścić, żeby umierał 3 dni z pragnienia.
Nie przypuszczałam, że kot tak szybko odejdzie. Praktycznie od razu po podaniu zastrzyku. Kilka sekund to trwało.






Tutaj jest jeszcze zdrowym, szczęśliwym kotem. Co daje psu po pyszczku. Już nie będę musiała w zimie wieczorem wychodzić na dwór, szukać go, żeby do piwnicy wpuścić. Choć to na ogół to on nas znajdował.
Miał dobre życie. Był wolny i miał schronienie przed mrozem i deszczem. Miskę s suchą karmą, mokra karmą i wodą.
Już nie cierpi. Ale smutno mi trochę...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz