Pewien derwisz przybył do bram raju w wieczór swojej śmierci. Ogarnięty zachwytem i szaloną radością zapytał odźwiernego:
- Dlaczego tutaj jestem? Czy dlatego, ze tak wiele się modliłem w ciągu całego życia?
- Nie, nie... - odpowiedział mu odźwierny z uśmiechem.
- Czy to zatem dlatego, że wiele pościłem?
- Ależ skąd, nie jesteś tutaj z żadnego z tych powodów.
- No to dlaczego znalazłem się tutaj?
-
No cóż, powiem ci to. Pewnej zimowej, bardzo chłodnej nocy, w
Bagdadzie, przygarnąłeś małą, opuszczoną kotkę i ogrzałeś ją pod swoim
płaszczem. I jesteś u bram raju dlatego, że ulżyłeś jej cierpieniom.
Przypowieść zaczerpnięta z sufizmu
Wpis ten pojawił się także na blogu 365 dni z książką, a że jest to kocia opowieść, więc umieszczę ją i tutaj...
I pamiętajmy - zima nadchodzi. W miarę możliwości - ułatwmy przetrwać ją zwierzętom.
Piękna i wzruszająca opowieść!
OdpowiedzUsuńTeż wzruszyło mnie to opowiadanie...
Usuń