Pies mojej koleżanki. Dobra psina.
Łagodna, lubiła dzieci. Jako szczenię z raz w moim łóżku się przespała. A raczej nie moim łóżku, a tym, które zostało mi udostępnione na czas wizyty w D. Nie miałam serca jej zganiać. Potem już mi nie wchodziła (mimo mojej cichej nadziei), została oduczona spania w łóżku.
Zawsze wylewnie mnie witała. Znałam ją właściwie od szczeniaczka.
Otóż, od około tygodnia nie ma już Gapy. Zatruła się czymś i nie dało się jej uratować. Trochę mi szkoda, że gdy przyjadę do D, Gapa już mnie nie przywita. A zawsze wylewnie mnie witała.
Żegnaj Gapo!
Myślę, że wykonała dzielnie zadanie, które Pan Bóg dał jej w życiu.
OdpowiedzUsuńWróciła do Dłoni swojego Stworzyciela.
Iza