Proszę państwa, oto Rysia
Rysia zjadła ptaszka dzisiaj ;)
Oczywiście, to jest żart. Rysia ptaszków nie jada. Ewentualnie może popatrzeć, gdy na balkonie jedzą resztki starego pieczywa. Nie wiem czemu, ale ptaszyska na balkonie bulwersują moje koty. Wydają z siebie takie dźwięki, że...
trudno to opisać.To trzeba usłyszeć ;)
Rysia urodziła się w piwnicy. Mieszkała tam razem ze swoja mamusią, braciszkiem Homerem i resztą rodzeństwa. Nie pamiętam, co się stało z resztą Rysinego rodzeństwa, ale Homer znalazł domek. Żył tam szczęśliwie ze starszym bratem Myszkinem przez około 6 lat. Potem dołączyła do nich kotka Tosia. Niestety, Homer ciężko zachorował. Nie zdołało się go wyleczyć.
Rysia, gdy miała pół roku została przeze mnie złapana w celu zaniesienia jej na sterylizację. Została. Pogodziła się łatwo z innymi kotami - Zosią i swoją siostrzyczką z poprzedniego miotu - Melką.
Rysia ma malusie pędzelki na uszach. Stąd pochodzi jej imię. Rysia. Jak ryś.
Piękna Rysia, zupełnie inna niż moja, ale za to bardzo przypomina Tymona, który odszedł w sierpniu.
OdpowiedzUsuńW jego miejsce przybyła Rysia z domu tymczasowego. Imienia nie zmieniałam, pomyślałam, że nie będę mącić kotu w głowie. Zestaw koci przecudny. U mnie tylko dwie kociczki, ale za to szalone :-)